-->

niedziela, 12 czerwca 2011

Różane drzewko

Wracam wreszcie do blogowego świata i mam zamiar zagościć tu na dłużej ! (przynajmniej mam taką nadzieję). Chcę się podzielić z Wami efektami pewnego rękodzieła, nad którym zaczęłam pracować już......ho ho ho...w zeszłym roku ? =P Oj tak, niestety ale jestem typem osoby, który lubi łapać kilka przysłowiowych srok za ogon i w ostateczności nic nie wychodzi z zamierzonych planów. Tym razem było oczywiście podobnie, ale ponieważ kończy mi się powoli sesja, więc mam więcej wolnego czasu na słodkie "nic nie robienie". Ale do rzeczy....
* * *
Jeśli pamiętacie (to było chyba wieki temu) wstawiłam na bloga zdjęcia pewnej kuli styropianowej, na której niewinnie sterczało kilkanaście małych różyczek wykonanych z bibuły karbowanej. Tak, więc owa kula leżała sobie nietknięta od ostatniego razu do wczoraj, kiedy to wreszcie się zmobilizowałam i dokończyłam ją, siedząc do późna w nocy.... Ostrzegam wszystkich, którzy chcieliby się kiedyś zabrać za coś podobnego, że jest to straszny pożeracz czasu i wysiłku. Na każdą różyczkę poświęcałam ok 15/20 minut, bo musiałam wyciąć płatki, zawinąć każdemu z osobna brzeg, dołączać po kolei do małego pączusia, żeby wyszło coś na kształt róży. Nie liczyłam ile wpięłam w kulę tych mini kwiatków (na początku tak, ale później straciłam już rachubę) ale nie skłamię, jeśli powiem, że jest ich ok. 100.
* * *
Dobra starczy tego pisania, teraz pora na efekty tej żmudnej pracy ;]


To efekt "prawie" końcowy, ale droga była bardzo długa....


Dla przypomnienia - tak to wyglądało mniej więcej na początku....



A tak wczoraj wieczorem - kula skończona, ale nie przypominała  jeszcze drzewka....




* * * 
Nie wiedziałam za bardzo co zrobić, żeby usztywnić kijek, tzn. żeby nie bujała mi się konstrukcja w doniczce, szukałam wielu sposobów i przedmiotów, które by mi w tym pomogły, ale bezskutecznie ... W końcu mnie olśniło - przecież to doniczka, więc mogę wsypać tam ziemię ! Tylko nie włożyłam ziemi bezpośrednio, a zostawiłam w woreczku i przykryłam kamyczkami przywiezionymi prosto z zeszłorocznych wakacji ze słonecznej Czarnogóry ;)
    
 

I wyszło tak :



Dodałam jeszcze zieloną grubszą tasiemkę, ale chyba tu nie pasuje i jak bardzo będzie drażniła mi oczy to ją chyba zdejmę, bo w sumie co za dużo to nie zdrowo... , a Wy co o tym myślicie?


I chodziło mi też po głowie, żeby dodać sizal do doniczki w kolorze bordowym albo ecru , ale sama nie wiem....może lepiej już nie przesadzać?




 
* * *
Ufff.... to chyba już koniec ! Wielkie dzięki wszystkim, którzy dotarli do końca tego długiego posta ( tak na marginesie to chyba był moja najdłuższa notka jak dotychczas ).
Pozdrawiam wszystkich obserwujących mój blog !

2 komentarze:

  1. Oh też robiłam taką kulę...już dawno dawno temu...strasznie dużo przy tym pracy, ale efekt jest przepiękny :) Śliczna ta Twoja kula. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle pracy, ale warto było:) Efekt cudowny, piękne drzewko i cieszy tym bardziej, że zrobione własnoręcznie:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...